Zakup wymarzonego mieszkania bądź domu za gotówkę pozostanie dla większości jedynie w sferze marzeń. Pomimo rosnących pensji Polaków oraz nieco ostrzejszych wymagań na rynku pracy względem potencjalnych pracodawców, ceny różnego rodzaju dóbr i usług także szybują w górę. Dobrze więc orientować się, jakimi zewnętrznymi źródłami finansowania można się wesprzeć, aby dalekosiężne plany uczynić rzeczywistością. Kredyt hipoteczny jest bez wątpienia jednym z nich. Czym się wyróżnia na tle innych produktów bankowych? Gdzie należy zachować szczególną ostrożność? Jak wygląda kwestia wysokości wkładu własnego? Może wsparcie od państwa okaże się dobrym rozwiązaniem? W tym artykule można znaleźć odpowiedź na niejedno pytanie.
Kredyty w kilkanaście minut bez zbędnych formalności?
Spora część potencjalnej bankowej klienteli może odnosić mylne wrażenie, że dostęp do pożyczek i kredytów wciąż jest niezwykle prosty. Na szczęście to nieprawda. Kuszące spoty reklamowe i kosztowne kampanie internetowe mają za zadanie przyciągnąć uwagę potencjalnego kredytobiorcy i wyróżnić daną ofertę na tle pozostałych. Droga od zainteresowania do przyznania finansowego wsparcia staje się coraz bardziej wyboista. I dobrze – zarówno dla bezpieczeństwa spłacających, jak i banków.
Na dobry początek: identyfikacja potrzeb i analiza dotychczasowej sytuacji
Zaciągnięcie kredytu jest jedyną możliwością sfinansowania zakupu mieszkania lub domu? Jeśli tak, nie warto zaczynać od składania wniosku do wybranego banku. Najpierw trzeba mieć pewność, że dotychczasowe, mniejsze zobowiązania finansowe zostały uregulowane. Chodzi nie tylko o ewentualne pożyczki gotówkowe, ale także należności wynikające np. z tytułu posiadania karty kredytowej. Terminowość w spłacie rat także nie pozostaje bez znaczenia – Biuro Informacji Kredytowej dość precyzyjnie rejestruje działania osób zalegających z płatnościami. Należy więc traktować banki poważnie i nie pozwolić sobie na utratę ich zaufania poprzez jakiekolwiek długi.
Czy kredyt hipoteczny jest bezpieczny?
Na pewno można go zaliczyć do grona jednego z lepiej „uregulowanych” produktów bankowych (pod kątem prawnym). Jest to tzw. kredyt celowy – podmiot udzielający posiada pełną wiedzę, dokąd trafią przyznane środki i ma na to właściwe potwierdzenie. Zdecydowana większość spośród obecnych w Polsce banków posiada w ofercie kredyty hipoteczne. Co warte zaznaczenia, pieniądze nie zawsze muszą być przeznaczone na zakup danego lokalu albo budynku – można dzięki nim nabyć np. działkę budowlaną czy też przeprowadzić gruntowny remont rzeczonej nieruchomości. Kredyt hipoteczny to zazwyczaj umowa długoterminowa, a w razie niewywiązania się z niej, bank ma absolutne pierwszeństwo co do własności przedmiotu kredytu.
Wysoka zdolność kredytowa a wkład własny
Stabilne źródło dochodów, pozytywna historia kredytowa, spełnienie innych wewnętrznych wymogów stawianych przez dany bank – czy to wystarczy, aby uiszczanie wkładu własnego nie było konieczne? Absolutnie nie – co więcej, jeśli oszczędzanie nie przynosiło do tej pory jakichkolwiek rezultatów, warto błyskawicznie nadrobić zaległości. I nie chodzi o zapobiegliwość banków, lecz zasady ustalone przez instytucje nadrzędne. Rekomendacja wydana kilka lat temu przez Komisję Nadzoru Finansowego zakłada jasno określony wkład własny. Kredyt nie może przewyższać 80% wartości nabywanej nieruchomości, choć niektóre banki, przykładowo Santander, przystają na pułap aż 90% (co jest uzależnione od właściwego ubezpieczenia części kredytu przekraczającej wspomniane 80%). Trzeba też pamiętać, że im wyższy wkład własny, tym lepszą propozycję można otrzymać od doradcy. To także dobry moment na negocjowanie warunków oferty – klient pewien swojej pozycji może w znacznym stopniu wpłynąć na ostateczny kształt umowy. Wiarygodny kredytobiorca jest niezwykle cenny i żaden bank nie odda go tak łatwo bezpośredniej konkurencji.
Wsparcie ze strony państwa?
O ile aktualna sytuacja gospodarcza jest co najmniej zadowalająca (rosnące wynagrodzenia i nad wyraz niskie stopy procentowe), o tyle w kwestii rządowych programów mieszkaniowych nie ma z kolei miejsca na przesadny optymizm. „Rodzina na Swoim” i „Mieszkanie dla Młodych” (zakończone odpowiednio w 2012 i 2018 roku) korzystnie wpływały na zdolność kredytową swoich beneficjentów – i to w dość znacznym stopniu. Zastąpiono je przez programy „Mieszkanie Plus” oraz „Mieszkanie na Start”, których założenia koncentrują się na zwiększaniu podaży nieruchomości (ilości mieszkań do kupienia), jak również łatwiejszym dostępie do tanich lokali pod wynajem. To zupełnie inne podejście od dotychczasowych, więc warto dać mu szansę. Fakt jest jednak taki, że wcielanie w życie powyższych planów idzie bardzo powoli, a osoby średniozamożne często pokładały realne nadzieje w rozwiązaniach finansowanych przez sektor państwowy. Zmianę kierunku polityki upatruje się m.in. w chęci wzmocnienia rynku wynajmu w Polsce (co oczywiście jest słuszne), jednak jak finalnie skorzystają na tym obywatele marzący o własnych czterech kątach, czas pokaże.